Od kilku dni dostaję maile i informacje w serwisie NK, w których prosicie o podrzucanie Wam najróżniejszych piosenek – na opłakiwanie przeszłego związku, na zdobycie pozytywnej energii, czy też na urlopową podróż samochodem. Szczególnie dużo próśb dotyczyło energetycznie pozytywnej piosenki, z którą można zaczynać dzień... Na dodatek życzyliście sobie, aby była to piosenka w miarę nowa, a nie all time hit... Oto moja propozycja. Taki przebój mógł stworzyć tylko jeden człowiek, niewidomy od urodzenia i pozbawiony zmysłu smaku, muzyk doskonały – Stevie Wonder. Jego ostatni album „A Time To Love” ukazał się w roku 2005 (fani czekali na niego od roku 1995!) i znajduje się na nim utwór idealny na deszczowe poranki... „Positivity” to drobiazg, w którym Wondera wokalnie wspomaga jego córka, a jeśli sięgniecie po inne nagrania z tej płyty odkryjecie także ciekawe kolaboracje Steviego z Princem, czy też z EnVogue (piosenka „So What The Fuss”). Bardzo dobrze wyprodukowany album pełen niezapomnianych melodii. Muzykolog poleca...
A na okrasę Stevie Wonder & Michael Jackson w hicie sprzed lat opowiadającym o tym, jak trudno poderwać piękną dziewczynę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz