Tym razem chciałem przypomnieć Wam dwie płyty mocno rockowego zespołu Skid Row, który najlepsze czasy ma już niestety za sobą. Grupa powstała w roku 86, a pierwszy album wydała w roku 89, w czym zresztą pomógł chłopakom sam John Bon Jovi. Album zatytułowany zwyczajnie „Skid Row” okazał się gigantycznym sukcesem (4xplatyna)! Gramrockowy styl grania, świetnie napisane ballady i wyjątkowy głos wokalisty Sebastiana Bacha zrobiły swoje. Pokolenie MTV oszalało, panie ustawiały się w kolejce po randki do Bacha, a muzycy ruszyli w trasę koncertową, podczas której latały butelki i przypadkiem dostawało się po głowie mniejszością seksualnym. Takie to były szalone czasy. Po sukcesie pierwszego albumu Skid Row zmieniło kierunek grania. Nowa płyta - „Slave To The Grind” ocierała się już o trash metal i prawdziwy hard rock. Glamrockowi fani nie byli zadowoleni, ale Skid Row zyskało dzięki temu eksperymentowi nowych słuchaczy i ruszyło w trasę koncertową z Guns And Roses. Wkrótce z zespołu odszedł kłotliwy i krnąbrny Bach. Skid Row wydawało kolejne albumy z nowymi wokalistami, ale nigdy już nie wróciło na szczyt. Tymczasem Sebastian coraz bardziej kumplował się z Axlem Rose, który wiele razy podawał mu pomocną dłoń, śpiewając choćby w kilku utworach na ostatnim solowym albumie Bacha - „Angel Down”. Stare dobre Skid Row już nigdy nie powróci, ale zostało kilka piosenek, które powinny umilić Wam końcówkę wakacji...
Słuchając utworów „I Remember You” (z pierwszej płyty), czy „Wasted Time” (drugi album z roku 91) można na chwilę wrócić myślami do utraconych, wakacyjnych miłości, czy miłostek i powoli szykować się na sweterkowe nadejście niemniej romantycznej jesieni...
wtorek, 25 sierpnia 2009
Muzykolog wspomina... Skid Row
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz